Czego audiofile nie rozumieją o milenialsach ... lub muzyce

Czego audiofile nie rozumieją o milenialsach ... lub muzyce
496 AKCJI

Rodzice po prostu tego nie rozumieją. To samo można powiedzieć o audiofilach. Kiedy zaczynałem hobby, naprawdę chciałem być postrzegany jako audiofil, pomyślałem, że to określenie, które należy szanować i na które trzeba było zasłużyć. Spojrzałem na renomowanych audiofilów, piszących dla szmat, takich jak Stereophile czy The Absolute Sound, i pomyślałem: pewnego dnia. To było jedno z moich marzeń, a kiedy wspinałem się po drabinie specjalistycznych rozwiązań AV, od skromnego recenzenta pilotów do ostatecznie zarządzającego redaktorem, zastanawiałem się, czy, jeśli w ogóle, poczuję się jak audiofil. Kiedy miałbym zostać jednym?





Wiem, że może to brzmieć jak dziwna obsesja, ale to ta, która mnie szarpała latami. Tutaj byłem stałym bywalcem kręgów audio i wideo, zagorzałym zwolennikiem sprawy i jednym z najbardziej płodnych pisarzy w branży, nigdy nie czułem się audiofilem. Okej, może to trochę naciągane: mogłem czuć się audiofilem, ale nigdy nie czułem, że „społeczność” zaakceptowała mnie jako jednego. Dlaczego pytasz? Cóż, ponieważ jeden z samozwańczych przedstawicieli społeczności audiofilskiej nigdy nie zająłby dużo czasu skomentowanie mojej miłości do subwooferów, cyfrowego korektora lub, nie daj Boże, profesjonalnych wzmacniaczy PA. Chodzi o to, że duża część społeczności mnie nie zaakceptowała lub chciała usłyszeć, co miałem do powiedzenia, ponieważ oblałem jakiś arbitralny papier lakmusowy.





komputer losowo budzi się z uśpienia Windows 10

Brzmi znajomo? Ehem, milenialsi.





Obawiam się, że ta sama postawa odstrasza młodszą publiczność i kobiety od hobby. Nie wierzę, że jestem poza zasięgiem, mówiąc, że wraz ze społecznością audiofilską, która jest trochę klubem dla chłopców, jest to również cholernie krytyczne.

Oczywiście audiofile lubią też argumentować, że młodzi ludzie nie dbają o jakość, ani nie mają środków na zakup czegokolwiek, nie mówiąc już o sprzęcie stereo, więc dlaczego nasza branża miałaby się nimi przejmować? Argument ten jest tak błędny, jak zielony hack Sharpie na temat płyt CD i głupia obsesja audiofilów na punkcie PlayStation pierwszej generacji jako źródła muzyki.



W zeszłym miesiącu miałem przyjemność uczestniczyć w Record Store Day w wielu różnych lokalach. Record Store Day (RSD), dla tych z Was, którzy nie wiedzą, to dzień świętowania, który odbywa się co roku i promuje lokalne sklepy z płytami i kulturę winylową poprzez specjalne wydawanie albumów i wydawnictw tylko na jeden dzień. RSD jest z nami od jakiegoś czasu i nadal zyskuje na popularności, ku uciesze fanów i niezadowoleniu niektórych, którzy twierdzą, że komercjalizacja RSD zabiła go dawno temu - ale to inny artykuł.

W każdym razie, spędzając cały dzień z dużym przekrojem miłośników muzyki i winylu, kilka rzeczy stało się od razu widocznych. Po pierwsze: średni wiek tłumów oscylował wokół dwudziestu. Po drugie: wśród tłumów było mnóstwo młodych dziewcząt, nastolatków i kobiet - i nie, nie było ich z powodu innych ważnych dla nich osób. Po trzecie: podniecenie było namacalne, nastrój pozytywny i rodzinny. Po czwarte: wydano tony pieniędzy (w jednym sklepie średnio ponad 200 dolarów na osobę). Wreszcie: nie było praktycznie żadnej specjalistycznej branży AV. Było też bardzo niewielu audiofilów.





Czekaj, co?

Zgadza się: spędziłem większość popołudnia rozmawiając z nieznajomymi w kolejce w sklepach lub w samych sklepach, a większość przyznała się do słuchania ich płyt na budżetowych gramofonach przez słuchawki lub zasilane głośniki z łącznością phono lub Bluetooth. Niewiele osób, o ile w ogóle pamiętam, wspomniało o konfiguracjach wykraczających poza to, co możesz zdrapać razem w lokalnym Best Buy - z wyłączeniem Magnolia. Chociaż może to spowodować, że wiele osób w społeczności audiofilskiej będzie szydzić lub ogłaszać to jako dowód, że młodsze pokolenia nie dbają o jakość, pytam: co ty palisz?





ile dysku twardego potrzebuję?

Niezależnie od debaty o tym, co jest lepsze - winyl czy cyfrowy - fakt, że mamy tutaj hordy młodych ludzi z pieniędzmi na zakup fizycznych nośników, powinien być kumplem dla audiofilów i tych, którzy zaspokajają każdy ich kaprys. A jednak tak nie jest. Dlaczego producenci nie współpracują ze sklepami płytowymi i nie wprowadzają systemów do swoich sklepów? Do diabła, dlaczego nie wchodzą razem w biznes i nie budują sklepów detalicznych wokół kultury muzycznej, raczej oddzielając sprzęt i rozrywkę, jakby nie mieli ze sobą nic wspólnego? Wiem, że w dzisiejszych czasach modne jest bycie online, ale czy możesz sobie wyobrazić sklep z płytami z nowymi i używanymi winylami, sprzedający sprzęt AV dwóch lub trzech renomowanych marek poniżej 1000 USD, wraz z maszyną do cappuccino i wygodnymi kanapami dla dzieci do powieszenia w towarzystwie muzyki i hobby? Jeśli to nie brzmi dla ciebie jak niebo, muszę kwestionować twoją religię. Kolejne pokolenie konsumentów tęskni za doświadczeniami społecznymi, których Twój typowy sklep audiofilski nie miał od dawna. Nie chodzi tylko o samodzielne słuchanie dobrze nagranej muzyki w ciemnym pokoju. Teraz jest inaczej.

Tego brakuje społeczności audiofilskiej: części społeczności. I podobnie jak za dawnych czasów, ten nowy tłum kupujący płyty skupia się przede wszystkim na muzyce. Firmy AV, które mogą to rozgryźć, mają do dyspozycji pulę złota.

Dodatkowe zasoby
Sprzedaż sprzętu audio / wideo Gen Xers kontra Baby Boomers na HomeTheaterReview.com.
Dane demograficzne entuzjastów AV zmieniają się szybciej niż biznes AV na HomeTheaterReview.com.
Opowieść o dwóch centrach handlowych w Los Angeles rzuca światło na przyszłość handlu detalicznego AV na HomeTheaterReview.com.